Wyobraźmy sobie trzy osoby. Jedna wybiera się na trening biegowy, druga przygotowuje obiad na bazie roślin strączkowych, trzecia idzie do muzeum. Bez większych trudności identyfikujemy pierwsze dwie jako prezentujące zachowania prozdrowotne, ale wygląda na to, że i ostatnia zadba o swój organizm. Dlaczego? Przyjrzyjmy się publikacji The art of life and death: 14 year follow-up analyses of  associations between arts engagement and mortality in the  English Longitudinal Study of Ageing.

Kurtyna w górę

Autorzy artykułu prześledzili losy 6710 osób w wieku 50+ na przestrzeni kilkunastu lat (średnio nieco ponad 12, w tytule mylnie wybrzmiewa 14), biorąc jako podstawę dane z 2004 i 2005 roku. Szczególną uwagę poświęcono zaangażowaniu w odbiór sztuki, czyli wyjściom do teatru, galerii czy opery, uczestnictwu w koncertach oraz odwiedzaniu muzeów i wystaw. Niestety, w analizie zabrakło informacji odnośnie aktywnych działań artystycznych takich jak malowanie, taniec bądź tworzenie muzyki.
Badanych podzielono ze względu na częstotliwość na odbiorców częstych (co kilka miesięcy, co miesiąc lub częściej), niezbyt częstych (rzadziej niż raz w roku lub 1-2 razy w roku, chociaż publikacja wydaje się wyszczególniać definicję 1-2 razy do roku) oraz niemających żadnego kontaktu z tymi formami aktywności.

Zanotowano 2001 zgonów. Niezbyt częste zaangażowanie w odbiór sztuki wiązało się z o 14% niższą umieralnością, a regularne z aż o 31% niższą w porównaniu do zupełnego braku uczestnictwa w życiu kulturalnym. Co istotne, mowa o wartościach skorygowanych względem licznych czynników społecznych, ekonomicznych, demograficznych i zdrowotnych.

Dzieło sztuki

Drążąc temat, oszacowano udział poszczególnych z tych czynników w prozdrowotnym wpływie obcowania ze sztuką. Najistotniejsze okazały się różnice w:
– zdolnościach poznawczych – oceniane testami neuropsychologicznymi,
– zaangażowaniu w życie społeczne – mierzone częstością widywania się z rodziną i przyjaciółmi – i obywatelskie – obejmujące m. in. uczestnictwo w życiu religijnym czy akcjach charytatywnych, działalność ekologiczną, polityczną czy też w klubach sportowych,
– mobilności i sprawności badanych – dotyczące trudności we wchodzeniu po schodach, przenoszeniu ciężkich przedmiotów, myciu się, robieniu zakupów i wykonywaniu innych codziennych czynności.

Powyższe elementy nawet w sumie z innymi pozwoliły wyjaśnić jedynie 41,9% omawianego wpływu na umieralność. Pozostałe 58,1% efektu wydaje się wynikać z samego kontaktu z kulturą.

Interpretacja obrazu

Nie jest to pierwsze stwierdzenie podobnej zależności. Poprzednie dwa skandynawskie badania oparte na danych z lat 70., 80. i 90. XX wieku, zaprezentowały analogiczny wniosek, lecz bez korygowania względem tak licznych czynników potencjalnie zaburzających wskazany związek i bez dokonywania podziału ze względu na częstotliwość korzystania z dóbr kultury.

Autorzy omawianej pracy wskazują na możliwe wyjaśnienie zjawiska. Wyjścia do teatru, galerii sztuki czy opery, uczestnictwo w koncertach oraz odwiedzanie muzeów i wystaw pozwalają na budowanie kapitału społecznego oraz wzmacniają poczucie celu w życiu. Dzięki temu jednostka zyskuje dostęp do wiedzy, poszerza własną kreatywność i poprawia regulację emocji, co w rezultacie sprzyja lepszej adaptacji do nieustannie zmieniających się warunków życia.

Już we wstępie do publikacji czytamy, że zaangażowanie w kontakt ze sztuką sprzyja budowaniu rezerwy poznawczej, redukcji przewlekłego stresu i nastroju depresyjnego, zmniejszaniu poczucia samotności, a także wzmożonej aktywności ruchowej.

Z gabinetu do teatru

Przy dużej liczbie możliwości każdy powinien bez większego trudu znaleźć coś dla siebie, a profesjonaliści pracujący w opiece zdrowotnej mają w ręku kolejne cenne narzędzie z zakresu medycyny stylu życia. Miłośnicy przedstawień zyskują kolejny powód do zakupy biletów, fani koncertów nowy pretekst do wybrania się pod scenę ulubionego zespołu, a bywalcy galerii i muzeów mogą już zastanawiać się nad następnym celem wycieczkowym.

W szerszej perspektywie, artykuł stanowi potwierdzenie użyteczności działania określanego anglojęzycznym terminem social prescribing. Co prawda, koncentruje się na odbiorze dzieł artystycznych, ale w tle pobrzmiewają inne aktywności społeczne – relacje z rodziną, przyjaciółmi, mieszkańcami najbliższej okolicy, współdziałanie ludzi o podobnych celach. Dobrze, że medycyna przypomina sobie o czymś tak istotnym.

 

Piśmiennictwo:

Fancourt D, Steptoe A. The art of life and death: 14 year follow-up analyses of associations between arts engagement and mortality in the English Longitudinal Study of Ageing . BMJ 2019 Dec 18;367:l6377. doi: 10.1136/bmj.l6377.

O autorze:
Piotr Długołęcki – Redaktor Naczelny Bloga PTMSŻ, lekarz stażysta, od 2017 roku związany ze Studenckim Kołem Naukowym Medycyny Stylu Życia Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Ma przyjemność prowadzić dla studentów zajęcia z pogranicza seksuologii i medycyny stylu życia. Wśród osiągniętych sukcesów wymienia wystąpienie na I Kongresie European Lifestyle Medicine Organization w Genewie, jak i zmiany we własnej diecie, w tym pyszną, autorską owsiankę (w myśl zasady, że zmiany trzeba zaczynać od siebie). Liczy, że prozdrowotne nawyki pomogą mu cieszyć się aktywnym życiem do późnej starości.