O tym, że palenie papierosów nie służy zdrowiu wiedzą już (prawie) wszyscy. Cieszy również to, że coraz więcej osób przestaje patrzeć na otyłość jedynie przez pryzmat estetyki i dostrzega jej długofalowy wpływ na zdrowie. W mediach porusza się temat odpowiedniego modelu odżywiania, aktywności fizycznej i szkodliwości używek, dzięki czemu powoli dociera do nas, że nasz styl życia ma bezpośredni wpływ na choroby, które nie bez powodu nazywa się cywilizacyjnymi. Ostatnie badania wskazują, że jest jeszcze jeden aspekt, na który warto zwrócić uwagę. Coś, co ma niedoceniany wpływ na życie i zdrowie, a rzadko jest omawiane w warunkach standardowego gabinetu lekarskiego. Mowa o relacjach międzyludzkich.

Długość życia a wsparcie społeczne

Do tej pory łączono więzi między ludźmi przede wszystkim ze zdrowiem psychicznym. Dziś wiemy, że należy spojrzeć szerzej. Brak wsparcia społecznego ujemnie koreluje z jakością i długością życia oraz ma wpływ na progresję wielu chorób, w tym sercowo-naczyniowych, które w krajach rozwiniętych (np. w Polsce) stanowią główną przyczynę zgonów.

Całkiem słuszny wydaje się więc nacisk na zapewnienie odpowiednich systemów wsparcia społecznego seniorom, którzy są grupą obfitującą w czynniki ryzyka wymienionych chorób, a jednocześnie populacją szczególnie narażoną na osamotnienie. Okazuje się jednak, że problem ten nie dotyczy jedynie osób starszych. W dzisiejszych czasach wkraczający w życie młody człowiek niejednokrotnie pozbawiony jest potrzebnego mu środowiska więzi międzyludzkich. Jako społeczeństwo dłużej się uczymy, więcej pracujemy, szybciej i częściej opuszczamy rodzinne strony na rzecz życia w aglomeracji. W dużych ośrodkach wielopokoleniowe gospodarstwa domowe powoli są wypierane przez model rodziny 1+1, a później 2+1. Ponadto, pomimo łatwości w nawiązywaniu kontaktów dzięki stałemu podłączeniu do sieci, coraz więcej Amerykanów i Europejczyków skarży się na wyalienowanie i brak poczucia przynależności. Wyniki ankiety przeprowadzonej w Wielkiej Brytanii przez Mental Health Foundation pokazały, że 10% ankietowanych często odczuwa samotność i aż 1/3 ma w swoim otoczeniu przynajmniej jedną osobę, która wydaje się być bardzo samotna. Natomiast w Stanach Zjednoczonych w latach 1990-2010 zaobserwowano trzykrotny wzrost liczby Amerykanów, którzy przyznawali, że brakuje im kogoś bliskiego.

Mając to wszystko na uwadze, przeprowadzono wiele badań, które miały na celu określenie zależności między ilością i jakością relacji a stanem zdrowia człowieka. Przypuszczano, że taki związek istnieje, lecz na podstawie niejednolitych klinicznie doniesień trudno było wyznaczyć rzeczywistą skalę problemu. Dopiero naukowcy z Brigham Young University pokusili się o zebranie wszystkich dostępnych na ten temat prac (stan na styczeń 2007 r.) i opracowanie statystyczne wyników. Powstała metaanaliza objęła ponad 300 tys. uczestników 148 różnych badań, a jej wyniki postawiły sprawę jasno – osoby z zapleczem w postaci zdrowych relacji z innymi mają o 50% większe szanse na przeżycie (liczone jako OR) w porównaniu z tymi, którym ich brakuje. To tak, jakby w stuosobowej grupie do momentu zgonu połowy jej członków przeżyło o 5 więcej spośród obdarzonych wsparciem społecznym. Ten wynik pozostawał niezmienny bez względu na wiek, płeć czy początkowy stan zdrowia badanych. Uczestników obserwowano średnio przez 7,5 roku, oceniając trzy różne aspekty: 1) stopień zintegrowania ze społeczeństwem,  2) rzeczywiste otrzymane wsparcie społeczne, 3) percepcję otrzymywanego wsparcia społecznego. Kompleksowa ocena pozycji człowieka w sieci relacji międzyludzkich wiarygodniej odzwierciedliła jej wpływ na śmiertelność niż poszczególne czynniki (np. stan cywilny czy samodzielne mieszkanie) badane oddzielnie.

Jak wpływają na nas bliscy?

Nie jest do końca jasne, na czym dokładnie polega ów zbawienny wpływ bliskich relacji na zdrowie. Istnieją dwie główne hipotezy. Pierwsza z nich zakłada, że kontakt z zaufanymi osobami stanowi swego rodzaju bufor łagodzący neuroendokrynologiczne skutki stresu, dzięki czemu łatwiej o wytworzenie adekwatnych mechanizmów adaptacyjnych. Druga hipoteza opiera się na nieświadomym inkorporowaniu do własnego życia zaobserwowanych u innych korzystnych wzorców zachowań i tym samym automatyczne wzbogacanie swojego arsenału sposobów na radzenie sobie ze stresem.

Wśród dodatkowych korzyści związanych z obecnością bliskich wymienia się skrócenie czasu hospitalizacji i bardziej sumienne wypełnianie zaleceń lekarskich (poprawę compliance). W tym miejscu warto nadmienić, że nie bez znaczenia jest rodzaj kontaktów. Przeanalizowane dane sugerują, że większy wpływ na śmiertelność mogą mieć relacje nawiązane spontanicznie i naturalnie (rodzina, przyjaciele) w porównaniu z relacjami z osobami “z zewnątrz”, np. terapeutami.

Co dalej?

Jak dokładnie wykorzystać wyniki tych badań w medycynie? Na to pytanie wciąż brakuje odpowiedzi. Nawet tak wiarygodny sposób opracowywania danych, jakim jest omawiana metaanaliza ma pewne ograniczenia. Po pierwsze, w badaniach nie uwzględniono jakości związków, zakładając, że każdy z nich wpływa na badanych pozytywnie. Po drugie, relacje międzyludzkie mogą w złożony sposób modyfikować inne czynniki ryzyka chorób cywilizacyjnych takie jak dietę czy aktywność fizyczną, czego nie uwzględniono w podanych wynikach. Co więcej, większość obserwowanych osób pochodziła z Europy Zachodniej i USA, więc przed sformułowaniem ogólnych rekomendacji należałoby przeprowadzić szeroko zakrojone badania obejmujące bardziej różnorodne populacje.

 

Piśmiennictwo:

  1. Holt-Lunstad J, Smith TB, Layton JB. Social relationships and mortality risk: a meta-analytic review. PLoS Med. 2010 Jul 27;7(7):e1000316. doi: 10.1371/journal.pmed.1000316.
  2. Knox SS, Uvnäs-Moberg K. Social isolation and cardiovascular disease: an atherosclerotic pathway? Psychoneuroendocrinology. 1998 Nov;23(8):877-90. doi.org/10.1016/S0306-4530(98)00061-4

O autorce:

Klara Kowalczyk – studentka piątego roku medycyny na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym z pragnieniem zgłębiania wiedzy na temat zdrowego stylu życia oraz szerzenia jej wśród dzieci i dorosłych. Wierzy, że dbając o siebie, dbamy o innych. Szczególnie zainteresowana pediatrią. Prywatnie autorka felietonów, a niedługo (ma nadzieję) książek.

Redakcja: lek. Piotr Długołęcki