Medycyna stylu życia zaprowadziła nas już do kuchni, na siłownię czy pomiędzy muzealne eksponaty. Czas wybrać się na łono natury. Poza przyjemnie spędzonymi chwilami otrzymamy w nagrodę wymierne korzyści wylistowane w artykule Nature Contact and Human Health: A Research Agenda, czyli polepszymy jakość snu, rzadziej będziemy zmagali się z agresywnymi emocjami, lękiem, stresem i objawami depresyjnymi, obniżeniu ulegnie nasze ciśnienie krwi, staniemy się odporniejsi na ból, zadbamy o swój wzrok na starość i układ immunologiczny, a przede wszystkim trafimy do grupy obarczonej mniejszą umieralnością oraz bardziej usatysfakcjonowanej z życia. To nie wszystko. Zainteresowanych pełnym spisem z odniesieniami do literatury fachowej zachęcam do zerknięcia do wymienionego tekstu.

Szkocki kalendarz

Szkoda byłoby tracić tak prozdrowotne możliwości, stąd nie dziwi szerzące się zainteresowanie przepisywaniem natury na receptę (ang. nature prescriptions). Zacznijmy od niepozornie wyglądających na mapie Wysp Szetlandzkich. W 2017 roku wystartował tam projekt oparty o współpracę Royal Society for the Protection of Birds (RSBP) Scotland oraz National Health Service (NHS) Shetland, który już rok później objął wszystkie regionalne placówki podstawowej opieki zdrowotnej (dokładniej ujmując, dziesięć przychodni). Personelowi medycznemu jako materiały przekazano stosowne ulotki i kalendarz (zachęcam do przyjrzenia się im na własne oczy). Dzięki temu pacjent może, przy wsparciu autorytetu znanego sobie lekarza, dowiedzieć się nie tylko o  korzyściach płynących z kontaktu z przyrodą, ale i poznać szlaki w swojej okolicy (doktor ma na ulotce miejsce, by wyznaczyć jako cel spacer w przedziale od 10 do 60 min), a także zyskuje pomysły na ponad 100 różnych aktywności do zrobienia – od spokojnych (np. wybranie się na ornitologiczne obserwacje) po nieco zakręcone (np. porozmawianie z kucykiem). Celem nie jest jedynie wyjście na zewnątrz jak nieraz robimy w ciągu dnia, ale zaangażowanie w otaczający świat natury – dostrzeżenie go i wejście w interakcję. Program przyjął się na tyle dobrze, że postanowiono przenieść go w miejskie środowisko Edynburga – pilotażowo do pięciu przychodni. Niestety, panoszący się po świecie SARS-CoV-2 pokrzyżował plany organizatorów i spowodował opóźnienie przedsięwzięcia, które miało wystartować w marcu 2020 roku. 

Akronim EXPLORE 

Z Wielkiej Brytanii przenosimy się do Stanów Zjednoczonych. Tam sprawy zaczęły nabierać tempa od 2008 roku (taką datę podaje The Guardian), gdy pojawił się termin zbliżony do znanej nam natury na receptę, czyli park na receptę (ang. park prescription). W 2013 roku The Institute at the Golden Gate nawiązał współpracę z National Recreation and Park Association (NRPA), by lepiej zorganizować szerzący się ruch w ramach National ParkRx Initiative.
Początkowo zidentyfikowano 21 programów zajmujących się wskazanym zagadnieniem, rozsianych po całym USA. Dzisiaj każdy z nas może skorzystać z zestawu narzędzi na stronie internetowej projektu, instruujących jak wdrożyć przyrodnicze zalecenia w praktyce klinicznej.
 W prezentowanych materiałach sugerowane jest podejście EXPLORE, bliźniaczo podobne do praktyk powszechnie stosowanych w ramach medycyny stylu życia.
Jak sugerują autorzy, dialog z pacjentem możemy zacząć od prostego zdania – „Ostatnio dowiedziałam(-em) się, że kontakt z naturą przynosi korzyści zdrowotne (ew. w tym miejscu wymieniamy kilka). ” Dalej zaznaczamy, że chcielibyśmy przedyskutować temat i jeżeli pacjent wyrazi zgodę, przechodzimy przez następujące kroki:
EX (ang. experiences) – dopytujemy o pozytywne doświadczenia związane ze spędzaniem czasu wśród przyrody oraz o aktualną sytuację w tym zakresie (jak często i jak długo?),
P (ang. physical and mental health) – analizujemy stan zdrowia osoby badanej, personalizując korzyści, jakie może odnieść ze spędzania czasu poza domem,
L (ang. limitations) – oceniamy bariery i ograniczenia wynikające (najczęściej) z braku czasu, utrudnionego dostępu bądź po prostu czucia się nieswojo, pomagając w opracowaniu rozwiązań,
O (ang. opportunities) – wspólnie z pacjentem zastanawiamy się, które miejsca i aktywności sprawdzą się najlepiej w jego przypadku,
R (ang. resolution) – ustalamy plan działania włącznie z kolejnym spotkaniem w placówce medycznej celem omówienia sukcesów i porażek,
E (ang. evaluate) – pacjent przychodzi na wskazaną w kroku R wizytę bogatszy o nowe doświadczenia, nie tylko pozytywne – wymagające medycznej oceny i wsparcia, dodatkowo możemy powtórzyć schemat pod kątem nowych zadań. 

Na krańcu świata 

Analogiczne inicjatywy znajdziemy w jeszcze dalszych zakątkach globu. Chociaż w Nowej Zelandii zielone recepty (ang. green prescriptions) dotyczą przede wszystkim aktywności fizycznej, to już w sąsiedniej Australii, w Canberze rok temu miał ruszyć pilotaż rządowego projektu skoncentrowanego na kontakcie pacjentów z przyrodą pod opieką strażników leśnych. Jak podkreślano, miasto dysponuje wyjątkowo sprzyjającym położeniem do promowania leczenia przy pomocy natury (wystarczy zerknąć na mapę), ale trudno ocenić jak udała się realizacja planów w sytuacji epidemii. Zwłaszcza, że informacji brak.

Podobne działania nie są, oczywiście, domeną jedynie krajów anglosaskich. W Japonii w latach 80. XX wieku na skutek działań Ministerstwa Rolnictwa, Leśnictwa i Rybołówstwa ukuto termin Shinrin-yoku. Oznacza on dosłownie leśną kąpiel (chociaż naprawdę mowa o przechadzce) pozwalającą na powrót do zdrowia dzięki zaangażowaniu wszystkich zmysłów. Kolejne badania poświęcone tej metodzie systematycznie pojawiają się w literaturze naukowej Kraju Kwitnącej Wiśni. 

Nihil novi 

Wymienione przedsięwzięcia są przez środowisko medyczne odkrywane i doceniane na nowo, ale gdyby przyjrzeć się sylwetkom lekarzy z XIX wieku (a zapewne i wcześniejszym), to odkrylibyśmy, że już wtedy podobne, głównie balneologiczne, inicjatywy cieszyły się uznaniem. Pierwszy na myśl przychodzi mi Tytus Chałubiński, jeden z ojców popularności Tatr i Zakopanego. Ten, przy którego ulicy znajduje się warszawskie Collegium Anatomicum.

Lecznicze wartości kontaktu z przyrodą od lat pozostają więc godne uwagi. Ich praktykowanie warto najpierw zalecić pro auctore, by w rozmowach z pacjentami dysponować zapasem przydatnych doświadczeń, a przede wszystkim świecić przykładem. Wyjątkową zaletę terapii stanowi przy tym dostępność nawet w tak bardzo zurbanizowanej przestrzeni jak warszawska. Osobiście uważam, że w drodze do pracy szczebiot sikorek stanowi jeden z najpiękniejszych możliwych dźwięków, a widok gawronów czy kawek potrafi dostarczyć naprawdę przyjemnych odczuć.

Piśmiennictwo:

  1. Frumkin H et alNature Contact and Human Health: A Research Agenda. Environ Health Perspect2017 Jul 31;125(7):075001. doi: 10.1289/EHP1663
  2. Allie M. Here is your prescription for nature. https://community.rspb.org.uk/. 2018 Oct 10.
  3. Nutt K. Nature Prescriptions – an exciting new urban pilot. https://community.rspb.org.uk/. 2020 Nov 2.
  4. Bauers S. Doctors’ new prescription: ‘Don’t just exercise, do it outside’. https://www.theguardian.com/. 2015 Feb 10.
  5. Razani N et al. Healthy Parks, Healthy People: San Francisco. A guide for health care providers. https://www.parkrx.org/.
  6. O’Mallon F. Canberra doctors could be giving out “green scripts” to get you outdoors. https://www.canberratimes.com.au/. 2019 Jun 4.

O autorze:
Piotr Długołęcki – Redaktor Naczelny Bloga PTMSŻ,  certyfikowany IBLM Diplomate, lekarz w trakcie specjalizacji z medycyny rodzinnej. Od 2017 roku związany ze Studenckim Kołem Naukowym Medycyny Stylu Życia Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Wśród osiągniętych sukcesów wymienia wystąpienie na I Kongresie European Lifestyle Medicine Organization w Genewie, jak i zmiany we własnej diecie, w tym pyszną, autorską owsiankę (w myśl zasady, że zmiany trzeba zaczynać od siebie). Liczy, że prozdrowotne nawyki pomogą mu cieszyć się aktywnym życiem do późnej starości.